To będzie rok poezji! Już po raz 66. odbędzie się Ogólnopolski Konkurs Recytatorski, którego TDK jest współorganizatorem. Znamy już zasady tegorocznej edycji, która odbędzie się „na żywo”, z zachowaniem wszystkich zasad bezpieczeństwa. Zapraszamy do udziału młodzież i dorosłych. Konkurs zostanie przeprowadzony w formie 4 turniejów: teatr jednego aktora, turniej poezji śpiewanej, recytatorski i wywiedzione ze słowa. Zgłoszenia przyjmujemy do końca marca. Regulamin, karty zgłoszenia oraz informacje od głównego organizatora – Towarzystwa Kultury Teatralnej znajdziecie poniżej.

Terminy:

Przegląd miejski: Tarnobrzeski Dom Kultury: 7 kwietnia 2021 r. godz. 10:00
Przegląd rejonowy: Tarnobrzeski Dom Kultury: 15 kwietnia 2021 r. godz. 10:00

Przeglądy wojewódzkie – odbywają się w do 20 maja 2021 r.

Przeglądy finałowe wraz z warsztatami:
– turniej teatrów jednego aktora: 10 – 13 czerwca 2021 roku w Słupsku;
– turniej poezji śpiewanej: 17 – 19 czerwca 2021 roku we Włocławku;
– turnieje recytatorski i wywiedzione ze słowa: 24 – 26 czerwca 2021 roku w Ostrołęce.

 

DO POBRANIA:

Regulamin 66. OKR

Karta recytacja/wywiedzione ze słowa 66. OKR

Karta teatr jednego aktora 66.OKR

Karta poezja śpiewana 66. OKR

 

66. Ogólnopolski Konkurs Recytatorski

ROK POETÓW – ROK POEZJI

 Warszawa 2021

Organizatorzy:
TOWARZYSTWO KULTURY TEATRALNEJ
– we współpracy Z DOMAMI I OŚRODKAMI KULTURY

p a t r o n a t  i   w s p ó ł f i n a n s o w a n i e

p a t r o n a t   m e d i a l n y:

ROK POETÓW, ROK POEZJI

Nadszedł rok poetów. Bez surm i fanfar. Po cichu, bo komu dziś potrzebna jest Poezja?

Żyjemy szybko, wierzymy(!) w wiedzę, wszystko wydaje się nam jasne i zrozumiałe. To czas prozy, to czas bez tajemnic, bez uczuć (może poza gniewem) i bez wzruszeń. Czujemy się nawet mądrzejsi od naszej mowy, w której przecież jesteśmy i którą jesteśmy. Więc dalejże ją poprawiać zmieniać, przycinać, naginać i gadać, pluć, bełkotać. Bronimy planety, drzewa i kwiatu, naszych młodszych braci – zwierząt, a nie bronimy języka, który jest naszą planetą, bratem – bliźniakiem, domem i drzewem. Który jest Poezją – żywi planetę, drzewo i kwiat, który oswaja dzikie zwierzęta, uczy pokory, cierpienia, szczęścia i zachwytu.

Dwieście lat temu urodził się Cyprian Kamil Norwid. On wierzył w Poezję. Jak pisał do przyjaciela: z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie,/Dwie tylko: poezja i dobroć…i więcej nic. Ale i jemu przyszło żyć czasie marnym, kiedy Poezja wypadła z łask i stała się tylko poezją, nie zaś słowem sięgającym do korzeni, odbudowującym nasz związek ze światem, odkrywającym sens istnienia, słowem, które nie daję się czytać pędem.

Sto lat temu urodził się Krzysztof Kamil Baczyński. Nie były to dobre czasy dla Poezji, bo wszak muzy milkną w zgiełku wojny. Wiersze nie były dla niego tylko domem zbudowanym z blasku/Jak powietrzna bańka, ucieczką od ponurej codzienności. Zamykał w nich – podobnie jak rówieśni mu i dzielący jego los Tadeusz Gajcy, Andrzej Trzebiński czy Zdzisław Stroiński – krajobraz uczuć całego pokolenia – od rozpaczy i grozy do zachwycenia życiem i pierwszą miłością. Dlatego pisał je dla wszystkich, jakby w ich imieniu, a drukowano te wiersze w podziemnych biuletynach Polski Walczącej, choć wcale nie były ku pokrzepieniu serc.

Sto lat temu urodził się Tadeusz Różewicz, który musiał zadać pytanie: czy po eksplozji okrucieństwa, której był świadkiem, Poezja jeszcze jest możliwa? Czy można jeszcze ufać słowom? Czy poza gniewem, rezygnacją i rozpaczą są jeszcze jakieś uczucia, które może wyrazić Poeta? Te nienazwane, które nas niepokoją, te nieuchwytne, których źródeł nie znamy, a żyć bez nich nie możemy. Czy w słowach jest jeszcze siła, prawda i dobroć, czy poza brutalnymi faktami są jeszcze tajemnice? Okazało się, że tak.

Różewicz mozolnie odbudowywał Poezję, inną niż ta Norwida czy Baczyńskiego, ale żywą i piękną, pięknem surowym i mądrym. Nastały znów świetne czasy dla Poezji, znaczone nazwiskami Herberta, Białoszewskiego, Grochowiaka czy Szymborskiej. Ale był też świadkiem końca jej epoki. Jak Norwid. Tyle że zamiast urzędu ołowianej litery przyszedł czas medialnego jazgotu i językowego śmietnika.

Ale Poezja powróci, bo na początku, jak pisał poeta, wzbiło się słowo i słowo będzie zawsze na końcu. A słowo to Poezja.

Dlatego, oczekując na jej powrót, świętujmy Rok Poezji i Rok Poetów.

Krzysztof Mrowcewicz
Historyk literatury i kultury, eseista, poeta; profesor w Instytucie Badań Literackich PAN i Akademii Teatralnej im. Aleksandra Zelwerowicza, gdzie uczy literatury i twórczego pisania. Autor wielu książek i podręczników szkolnych. Laureat Nagrody Literackiej Gdynia za książkę Rękopis znaleziony na ścianie (2018). Kilka razy w jury finałowego turnieju recytatorów OKR.

***

Konkurs i Towarzystwo – 50 lat

Takiego momentu nie można nie zauważyć, nie można pominąć milczeniem – 50 lat trwa związek Towarzystwa Kultury Teatralnej z Ogólnopolskim Konkursem Recytatorskim. Był czerwiec 1970 roku – kronikarz odnotował spotkanie Ministra Kultury i Sztuki z władzami naszego stowarzyszenia i wypowiedziane przez niego słowa: „Właśnie dlatego że cenimy Konkurs, chcemy go oddać organizacji społecznej. Wiemy, że dla niej będzie to zadanie główne, któremu odda nie tylko głowy i ręce, ale także serca.” Minister wiedział, co robi – Konkurs podupadał organizacyjnie, stał się biurokratyczną machiną, utracił świeżość. W 1971 roku TKT po raz pierwszy było organizatorem Konkursu, zakończonego bardzo udanym finałem w Kielcach.

Dla TKT przejęcie ogólnopolskiego zadania było sprawą wielkiej wagi, bo podnosiło prestiż stowarzyszenia, dawało wysoką pozycję w ruchu amatorskim. Towarzystwo miało wymierną korzyść, stało się po trosze dłużnikiem Konkursu – czy spłaciło dług? Chyba z czystym sumieniem możemy dać odpowiedź twierdzącą. Daliśmy dużo pracy i serca.

Najpierw było „odsztywnienie” Konkursu, przesunięcie akcentu z rywalizacji (przecież oczywistej) na spotkanie: regulamin napisany normalną polszczyzną, nie żargonem wytycznych; likwidacja punktowego systemu oceny i wprowadzenie obowiązku uzasadnienia werdyktu; możliwość bezpośredniej rozmowy z jurorami, zastąpienie suchych edukacyjnych pogadanek zajęciami warsztatowymi; pełna swoboda w doborze repertuaru… Suma tych zmian owocowała przemianą najważniejszą – przejściem od rapsodycznego, trochę deklamatorskiego stylu recytacji do mówienia scenicznego. A to oznaczało otwarcie słowa – ono zawsze pozostawało wartością prymarną – na rytm, ruch, gest, obraz, muzykę, śpiew. To otwarcie było wspierane zmianami pozornie organizacyjnymi, ale w istocie głęboko programowymi.

Sprzyjanie przeobrażeniom wewnętrznym i jednoczesna obserwacja otoczenia, a konkretnie – sposobów dochodzenia do kontaktu literatury, zwłaszcza poezji, z odbiorcą, przyniosło skutek w postaci wzbogacenia OKR o drugi turniej – w połowie lat 70. w regulaminie pojawiła się poezja śpiewana. Właśnie – w takim porządku: najpierw poezja, na drugim miejscu śpiewanie. Najważniejsze jest słowo, a związek poezji i muzyki ma wzbogacać możliwości interpretacji wiersza, pozwolić na odkrycie jego barw, tajemnic. Niespełna 10 lat później Konkurs otworzył się w stronę teatru, ściśle rzecz biorąc – teatru jednego aktora. To było zupełnie naturalne, bowiem w Polsce – zarówno w teatrze profesjonalnym (Wojciech Siemion, Danuta Michałowska), jak w ruchu amatorskim – teatr jednoosobowy wyrósł z recytacji. Wyrósł i rozwijał się jako samodzielny gatunek (wspaniały festiwal w Zgorzelcu), ale w pewnej chwili ogarnął go kryzys, bo stał się zbyt powszechny, zbyt popularny, a przez to coraz bardziej byle jaki. Włączenie w strukturę OKR – obowiązek spełnienia rygorów regulaminowych, kilka ocenianych etapów kwalifikacji, kontakt z mistrzami formy, warsztaty – ustanawiało wymagania, kryteria. Minęło 15 lat i trzeba było dołączyć nowe ogniwo, bo recytacja zaczęła niedomagać na skutek choroby poprawności, a więc średniości – zanikły poszukiwania repertuarowe, coraz mniej było śmiałych interpretacji. „Wywiedzione ze słowa” to zachęta do wgłębiania się, szukania w słowie, ale też wykraczania poza słowo, w stronę wskazywanych/sugerowanych przez nie obrazów, dźwięków, działań. Nie zawsze to się kończy powodzeniem, ale warto taką przestrzeń wolności zachować.

Niektórzy mówią, że budowaliśmy imperium słowa. Nie zgadzamy się na taką „wizytówkę”, bliskie jest nam – zwłaszcza ostatnich dekadach – określenie Reduta Słowa. Reduta czyli szaniec obronny, bastion. Słowu odebrano dawną pozycję. W środkach przekazu przegrywa z multimediami. W szkole i w uczelniach w cenie są instalacje i prodżekty – pomijanie słowa lub zastępowanie sztancami. W teatrze zamiast czystości języka dominantą jest „naturalność” artykulacji, więc ideał (mowa sceniczna) sięgnął bruku. Z dumą mówimy – Konkurs jest Redutą Słowa. I ze smutkiem, cichutko (by nie budzić licha) dodajemy – jedną z ostatnich. Więc cóż nam pozostaje? Trwanie…

Zarząd Główny
Towarzystwa Kultury Teatralnej